Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Zamiast dmuchać na zimne
Na gorącym się sparzyć
Z deszczu pobiec pod rynnę
Trzeba marzyć
Gdy spadają jak liście
Kartki dat z kalendarzy
Kiedy szaro i mgliście
Trzeba marzyć
W chłodnej, pustej godzinie
Na swój los się odważyć
Nim twe szczęście cię minie
Trzeba marzyć
W rytmie wietrznej tęsknoty
Wraca fala do plaży
Ty pamiętaj wciąż o tym
Trzeba marzyć
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Jonasz Kofta
Mijają mnie, te wszystkie szare dni. Tworzą się kolory bajki zwiewnej, nasyconej letnią menopauzą. Jesień przynosi wspomnienia, zadeptując błoto, przykrywające twoje ślady. Puste okno marzeń, jak ptak szalejący, śpiewem w letni poranek. Kiedy wszystko ucichnie, zabierze mnie biały puch w zimne sny.
Kładąc się spać, mocniej niż zawsze zamykam oczy, zmęczone upałem. Omdlewam, kiedy zabiera mi gorączka, onanizującą myśl o bieganiu po mokrej trawie. Serce porwane na strzępy pracy, honoru, dokucza bólem fizycznej niedoskonałości. Blada śmiertelnie blada, ożyje jak kwiat na wiosnę.
Możliwe że zasnę w tych bajkach, tylko pocałunkiem, wyrwę się z objęć bladego ranka, szarej zimnej niecnoty.
Fotograf: Katarzyna Bednarska-Maj
Model: Agnieszka Surdej




