piątek, 29 lipca 2016

Podróżniczka

Bariery obcego dla nas kraju gdzie wędrujemy za marzeniami są niczym. Przyznam czułam się inaczej ponieważ poznawałam nowy Świat, jednak nie wydał mi on się obcy. Wręcz  dzięki sztuce namacalny, realny.
Wszyscy Ci ludzie mówiący w nieznanym mi języku a jednak tacy bliscy, rozmawiający o naturze fotografii. Bliskości osób którzy rozumieją i chcą pomóc, oddać część siebie by po prostu poczuć życie.
Istnienie przywiązało mnie do sztuki, nie wiem czy to świadomy wybór jednak odpłynęłam, zatraciłam siebie świadomie.
Fotograf to człowiek rozumiejący siebie przez nas modelki. Czasem myślałam czy ja daje coś od siebie na zdjęciach ? Przyznam się nie wiem czym są moje emocje i dlaczego tak intesywne bywa i gwałtowne.
Jednak na pewno szukamy w naszej naturze, zerwania barier nałożonych przez społeczeństwo walczące z naszą świadomością bycia sobą.
Jeszcze się uczę poznawać siebie...


 
Photographer:  Alessandro Due Ruiz 
Photographer: Alessandro Due Ruiz
Photographer: Alessandro Due Ruiz

Photographer: Alessandro Due Ruiz

środa, 27 lipca 2016

Lalka

Jestem kobietą, tak określa mnie mój status fizyczny. Uwielbiam swoje ciało i zmysły, które błądzą w marzeniach. Wybredna chce chłopa, mężczyzna, zrozumienia, dotyku- brednie, Potrzebuje człowieka co nie uwięzi, jedynie dotknie duszy, poruszy co zmarło i zmieni dzień jak, nie ważne bo słońce wstanie.
Kiedy patrze w lustro nie widzę kukły jednak ona tam siedzi, plastikowa lala bez uczuć, Kłamliwa, wyniosła, wieczna jej zachcianka być piękną, sztuczną z dystansem do ciebie. Bogata w puste marzenia bez życia goniące za wieczną przestrzenią wypełnioną jej cudnym obliczem. Wybudzona z tego stanu, zamykam ją w szafie.
Ożywiona zostałam otumaniona, naćpana chwilą. Kocham ten stan dotyk odtrutej skóry i pachnącego powietrza wibrującego w nozdrzach. Sama dla siebie bywa że i czasem  kochanką upojoną własną prawdą czasem schowaną pod kołdrą.
Nie wolno mówić o miłości, brednie o rozstaniach których nie ma. Krótki epizod zakańczany pauzą i śmiercią. Powstajemy pisząc słowa kołysząc się do snu cudzą modlitwą.


Lalka 
Jan Brzechwa

Jak zgaszone świece, dwie woskowe zmory,
Spoglądamy w senne jesienne wieczory;
Dwa skostniałe serca, dwie spłoszone twarze,
Zanim drgną powieki - księżyc się ukaże.
Trzeba wiernie kochać i bezmiernie wierzyć,
Na to, by w miłości wszystkie klęski przeżyć.
Lalko, moja lalko, powleczona woskiem,
Kocham rozpaczliwie ręce twoje boskie,
Wierzę w twoje serce zawczasu wystygłe,
W pierś woskową wbijam nieomylną igłę,
I choć trwamy nadal niezmienni i chłodni,
Trwoży mnie wymyślność urojonej zbrodni.
Lalko, moja lalko, po to cię przekłułem,
Byś mnie zachowała w sercu swym nieczułym.
Milczą korytarze, nisze i krużganki,
Milczą blade wargi zabitej kochanki;
Urok czarnoksięski zaskoczył ją we śnie.
Sen nie dokończony urwał się boleśnie.
Lalko, moja lalko, wydarta niebytom,
Ciebie przecież kocham - nie tamtą, zabitą,
Tamta już umarła, tamta leży w trumnie
I swój cień woskowy zostawiła u mnie.


Photo: Piotr Przybysiak 
 
 Photo: Piotr Przybysiak
 Photo: Piotr Przybysiak
 Photo: Piotr Przybysiak
Photo: Piotr Przybysiak
Photo: Piotr Przybysiak